poniedziałek, 25 listopada 2013

Babskie zakupy i sobotnie wieszanie




A straight oar looks bent in the water. What matters is not merely that we see things but how we see them.
{Michel de Montaigne}




Lubię tak zwane babskie zakupy. Zwłaszcza buty i szminki.
Jednak 20 metrów bieżących drutu stalowego, 2 metry metalowego łańcuszka i piła ręczna też potrafią sprawić radość.
Zwłaszcza jeśli mają posłużyć do realizacji zaplanowanego projektu DIY.

Ten blog kiedyś rozpoczął się sporą dawką projektów ˌdiː aɪ ˈwaɪ. 
Najwyższy czas wrócić do realizacji pomysłów, które na dobre utknęły w glowie lub na pulpicie komputera... 


Kilka tygodni temu oczom takiego zbieracza jak ja nie umknął kawał okorowanej gałęzi porzucony... nie, nie w lesie ani w parku  - ale na podmiejskim osiedlu zabudowy wielorodzinnej. Powędrował do bagażnika samochodu, potem na balkon, gdzie czekał na listopadowe sobotnie popołudnie.
Puszki po fasoli czekały sobie na swój czas znacznie dłużej. 
Jednak gdy w końcu nadszedł, będzie znacznie dłuższy niż przysłowiowe 'pięć minut'.
Wszystkie elementy zebrane i połączone w jedno zawisły w oknie w roli swego rodzaju lampionu.


*Gdyby ktoś zechciał przetwarzać puszki aluminiowe na podobne świeczniki, polecam zamrozić w nich wodę. W takim stanie poddają się obróbce młotkiem i gwoździem znacznie łatwiej i bez niepotrzebnego wgniatania metalu.


Ale to nie koniec sobotniego wieszania.


Na ścianie zawisło stare wiosło szalupowe. Jakiś czas temu urzekł mnie taki pomysł, Wiosło zostało zorganizowane i przytwierdzone przez Męża, przez co powoli  wiosłuję w stronę stylu Hamptons i może kiedyś dopłynę do celu, ale raczej skończy się to jakimś stylowym koktailem o charakterze eklektycznym. :)

Summa summarum, dwom starym kawałkom drewna została powierzona funkcja dekoracyjna.
Bo znaczenie ma nie fakt, że coś widzimy, ale jak to widzimy.

I w ogóle czy to jeszcze recykling czy już raczej upcykling?





środa, 20 listopada 2013

Pudding & Return



Cooking is about passion, so it may look slightly temperamental in a way that it's too assertive to the naked eye.
Read more at http://www.brainyquote.com/quotes/quotes/g/gordonrams455549.html#jp4skQ75aZLpD7Lk.99
Cooking is about passion, so it may look slightly temperamental in a way that it's too assertive to the naked eye.
Read more at http://www.brainyquote.com/quotes/quotes/g/gordonrams455549.html#jp4skQ75aZLpD7Lk.99
Cooking is about passion, so it may look slightly temperamental in a way that it's too assertive to the naked eye.
Read more at http://www.brainyquote.com/quotes/quotes/g/gordonrams455549.html#jp4skQ75aZLpD7Lk.99
Cooking is about passion, so it may look slightly temperamental in a way that it's too assertive to the naked eye.
Read more at http://www.brainyquote.com/quotes/quotes/g/gordonrams455549.html#jp4skQ75aZLpD7Lk.99
Cooking is about passion, so it may look slightly temperamental in a way that it's too assertive to the naked eye.
Read more at http://www.brainyquote.com/quotes/quotes/g/gordonrams455549.html#jp4skQ75aZLpD7Lk.99


Cooking is about passion, so it may look slightly temperamental in a way that it's too assertive to the naked eye.
{Gordon Ramsay}




Wbrew pozorom ten blog nadal funkcjonuje. Splot wydarzeń i ogólny plan codzienny nie sprzyjały mu ostatnio, ale może w końcu uda się to zmienić. :) A więc return!

Czas blogowej próżni nie był jednak marnowany, o nie! Moja kuchnia zyskała nowe oblicze i robota planetarnego, dzięki którym aż chce się działać. I się działa. Tylko efekty ciężko to uchwycić w kadr, bo gdy wracam z pracy, jest już zupełnie ciemno, a na drugi dzień są już przecież zjedzone...

W tym 'offblogowym' czasie z fascynacją śledziłam też dwa świetne cykle programów kulinarnych. Nawet gdy się gotuje na co dzień, eksperymentuje, okazuje się, że czasem umykają nam dwie rzeczy: podstawowe zasady i wiedza na temat sprzętów i produktów kulinarnych oraz prostota. Brniemy w kulinarne wyzwania, eksplorujemy wyszukane i pracochłonne techniki, a podstawy oraz czyste smaki gdzieś umykają.

Dlatego osobiście i subiektywnie polecam 2 serie. 2 kucharzy, których bardzo lubię za pasję (którą każdy wyraża na swój sposób) i sposób dzielenia się nią za pośrednictwem medium jakim jest telewizja.

Gordon Ramsay's Ultimate Cookery Course (KLIK)

Oprócz 100 prostych przepisów na niezwykle aromatyczne dania, Mr Ramsay serwuje nam wiedzę z zakresu ostrzenia noży, krojenia warzyw, wyboru składników i kuchennych utensyliów...
Chyba najlepszą rekomendacją tej serii jest to, że podczas oglądania, moje ślinianki pracują na pełnych obrotach. I to nawet wtedy, gdy jestem najedzona. Zresztą w praktyce i rzeczywistości nie jest inaczej...
Makaron z anchovies, chilli, oliwkami, kaparami i pomidorami, którego przygotowanie zajmuje 15 minut, jest obłędny, a zapiekanka pasterska, którą po obejrzeniu tej serii serwuje Pan Mąż wszystkim smakuje.


How to cook like Heston (KLIK)

Cooking is about passion, so it may look slightly temperamental in a way that it's too assertive to the naked eye.
Mr Blumenthal w arcyciekawy sposób i ze swoistym 'naukowym zacięciem' wyjaśnia nam specyfikę konkretnych produktów. Daje nam wskazówki, jak się z nimi obchodzić i wyjaśnia, że najważniejszym narzędziem w kuchni jest... termometr kulinarny. Więc jeśli jeszcze nie macie, koniecznie sprawcie sobie prezent. 
Przypomniała mi się scena z rodzimego konkursu kulinarnego - 'Top Chef', gdzie profesjonaliści stoczyli nierówną walkę z jajkiem w koszulce. :) Okazuje się, że bez żadnych wirów wodnych i odrobiny octu, za to z pomocą talerzyka, można zrobić doskonałe jajo w koszulce. I to jak mówi Heston - "every single time".

***

A teraz coś śniadaniowego. Kto pamięta z dzieciństwa ryż na mleku? Wiele osób krzywi się na to wspomnienie, czemu się nawet nie dziwię - chłodna stołówka, wielka waza z mlekiem i pływającą w nim niewielką ilością 'zwykłego' ryżu. 
Ale pomyślmy o innej sytuacji: chłodny i ciemny jesienny lub zimowy ranek. A na śniadanie gęsty, kremowy i aromatyczny pudding ryżowy. Zapach wanilii i cynamonu w powietrzu. Chrupiąca skórka cukrowa, chrupiące migdały, a w środku miękkie, gorące ryżowe ziarna. Ten pudding ma smak indyjskiego czaju, lodów waniliowych i budyniu migdałowego w jednym. Ktoś ma ochotę?


Aromatyczny pudding ryżowy (na bazie przepisu Gordona Ramsaya)

310ml (1,25 cup) pełnotłustego mleka
310ml (1,25 cup) słodkiej śmietanki
100g (0,5 cup) ryżu Arborio
4 łyżki cukru
1 laska wanilii
1 laska cynamonu
3 goździki
1/3 łyżeczki mielonego kardamonu
skórka otarta z pół limonki
1 żółtko
garść migdałów (uprażonych na patelni i posiekanych)

Używamy dużego rondla lub głębokiej patelni. Rozgrzewamy naczynie i wrzucamy do niego przełamaną laskę cynamonu, przeciętą i wydrążoną laskę wanilii oraz ziarenka, goździki i kardamon. Prażymy przez 30 sekund i zalewamy śmietanką oraz mlekiem. Dodajemy cukier oraz skórkę z limonki. Zagotowujemy. Zmniejszamy gaz tak, aby płyn delikatnie bulgotał i wsypujemy ryż. Gotujemy co jakiś czas mieszamy, aż ryż będzie miękki i wchłonie niemal cały płyn. Zajmuje to około 20 minut. W międzyczasie rozgrzewamy piekarnik do 190 stopni*. Z puddingu wybieramy laski cynamonu i wanilii, powoli i mieszając dodajemy do masy roztrzepane żółtko, mieszamy masę z migdałami, przekładamy do żaroodpornego naczynia. Wierzch posypujemy brązowym cukrem i odrobiną startej skórki limonki. Zapiekamy w piekarniku ok. 10 minut.

* Etap zapiekania można pominąć, ale dodaje on głębi smaku i tworzy lekko chrupiącą "skórkę".





A na koniec - moje małe 'Las Vegas', czyli jak się ratować, gdy w kuchni/jadalni nie ma nastrojowego światła punktowego. :)