niedziela, 24 marca 2013

Z kuchni do łazienki cynamon przynieś mi...



Peeling back another layer revealing the inner beauty of the divine that is in me.Every crack is a lesson 2 B learned
{Ashlyn Harris}





W niekończącym się oczekiwaniu na wiosnę warto pomyśleć o tym, że gdy w końcu żar buchnie z nieba, będzie trzeba ekspresowo przerzucić się na spódniczki, sukienki i krótkie rękawki.

A nawet jeśli nie, to nie warto odmawiać sobie przyjemności i efektu, jaki daje przygotowanie i użycie pewnej spektakularnej mieszanki kuchenno-łazienkowej.

Jeśli więc macie dostęp do ekspresów do kawy - w domu, w biurze, czy gdziekolwiek indziej - gwarantuję, że wkrótce będziecie zbierać fusy zaparzonej kawy, zamiast wyrzucać je do kosza.

Przepis na ten domowy peeling podała jakiś czas temu Madzia z Make Believe. Przypuszczałam, że może to być coś fajnego, ale prawda okazała się taka, że jest to NAJLEPSZY tego typu kosmetyk, jakiego kiedykolwiek używałam.

Pod względem dobra, jakie czyni dla skóry.
Pod względem zapachu, który relaksuje, jak mało co.
Pod względem prostoty wykonania,
I efektu totalnie niewspółmiernego do kosztów (minimalnych oczywiście).




Aromatyczny peeling kawowy:

Szklanka kawowych 'fusów'
2 łyżeczki mielonego cynamonu
1,5 łyżeczki mielonego imbiru
pół łyżeczki soli
100 ml oliwy z oliwek


Zatem mieszajmy Drogie Panie i urządźmy sobie w domu wczesnowiosenne SPA.
Bo przecież Bloggerki nie tylko wspaniale gotują i pieką oraz tworzą piękne wnętrza, ale również dbają o siebie. :)
A może zapakować porcję kosmetyku w ładny słoiczek i podarować przyjaciółce?




sobota, 16 marca 2013

Jaka to sukienka? Różana czy różowa?



A woman's dress should be like a barbed-wire fence: serving its purpose without obstructing the view.
{Sophia Loren}



Post zainspirowany akcją sukienkową Alutki. Spodobała mi się, bo bardzo lubię sukienki. Zajmują sporo miejsca w mojej szafie, a nawet w dwóch. Są też dla mnie synonimem kobiecości, więc pomyślałam, że fajnie będzie na blogu porozmawiać z Wami o czymś bliskim naszym sercom, choć niejadalnym i nie wnętrzarskim.

Niestety zaczynam wątpić w przywitanie wiosny w sukience. Chyba że z wełnianymi rajstopami i pod puchową kurtką.

Ale dziś był piękny dzień i chociaż śnieg wciąż leży, udało mi się pstryknąć kilka kadrów. Z sukienkami ma się rozumieć.

Niełatwo było mi wybrać 'modelki'

W sesji wzięła również prawdziwie 'vintage'owa' (25+) skórzana torebka 'lekarska' odziedziczona po Mamie oraz serduszko, które dostałam od Emanuelle.

A Wy - również lubicie sukienki?
A jeśli tak, to jakie?
I na co dzień, czy na szczególne okazje?





sobota, 9 marca 2013

Jeśli masz w szafce słoik Nutelli...


Nutella. I dig my spoon in and eat it straight out of the jar. I can easily go through one a week.

{Malin Akerman}




Czy Nutella jest dla dorosłych czy dla dzieci?
Według reklam - dla dzieci. W praktyce? No właśnie... :)

Gdy tylko natknęłam się na ów pomysł na blogu Diany, wiedziałam, że prędzej czy później muszę wypróbować ten... przepis (?) na ... deser? ...ciasto? ...piankę?

Wszystko tak proste, że aż niewiarygodne.
Z połączenia dwóch składników otrzymujemy nietypowy, absolutnie delikatny deser z pogranicza wilgotnego ciasta i super lekkiej pianki.
Niech każdy nazwie go jak chce. Albo niech nie nazywa, tylko spróbuje.



1. Jajka ubijać na najwyższych obrotach miksera przez około 6 minut, aż potroją swoją początkową objętość.

2. Nutellę podgrzać chwilę w kąpieli wodnej (lub kuchence mikrofalowej), by była miękka, lekko płynna.

3. Stopniowo, w trzech partiach dodawać do Nutelli pianę jajeczną, za każdym razem dokładnie łącząc składniki szpatułką. Ważne, by mieszać masę delikatnie, w kierunku zgodnym z ruchem wskazówek zegara.

4. Masę przelać do natłuszczonej i wyłożonej pergaminem formy. Piec około 25 minut w temperaturze 180 stopni. Wystudzić przed wyjęciem z formy.







wtorek, 5 marca 2013

Do tablicy proszę...!



An English professor wrote the words, "Woman without her man is nothing" on the blackboard and directed his students to punctuate it correctly. 
The men wrote: "Woman, without her man, is nothing." 
The women wrote: "Woman: Without her, man is nothing."




Dziś krótko.

Jest taki czas, gdy tablica przestaje się kojarzyć tylko ze szkołą i cierpieniami związanymi z obliczaniem granicy ciągu i staje się przyjemnym elementem dekoracyjnym. Powierzchnią do zapisania mobilizującej sentencji, miłosnego wyznania czy specjalnego menu...



Składniki na własną, udomowioną i dobrze się kojarzącą tablicę:

dwa popołudnia
stara rama
kawałek płyty pilśniowej lub dykty dociętej do rozmiaru ramy
srebrny lakier (użyłam szybkoschnącego, który bardzo lubię - KLIK)


Dzielę się zatem pierwszą kredową sentencją, która mi przyszła do głowy i która chyba w końcu się urzeczywistni. Ku radości mojej i wielu innych Bloggerek...

Miłego dnia.